W Maredsous kwitło życie benedyktyńskie. Sława klasztornej szkoły przyciągała również Polaków. Trafił tu Stanisław Ostrowski, który zdał maturę w 1911 r. i przywdział habit zakonny pod imieniem Jozafata. Z tą chwilą odrodziła się idea powrotu benedyktynów do Polski. Bardzo bogaci rodzice Jozafata przeznaczyli na ten cel znaczną sumę pieniędzy. W czasie wojny Jozafat znalazł się w Anglii, gdzie przyjął święcenia kapłańskie i w 1919 r. wrócił do Polski z Belgiem — współbratem, poszukując odpowiedniego miejsca na fundację. Przejściowo zatrzymali się na Świętym Krzyżu, gdzie budynki stały w całości, chociaż zajęte przez więzienie. Ale wojna trwała jeszcze, więc opat Marmion z Maredsous wycofał się ostrożnie. O. Jozafat, po krótkiej służbie w wojsku w charakterze kapelana, przeniósł się do opactwa Emaus w Pradze czeskiej, gdzie otwierały się pewne możliwości dla jego projektów. Już wówczas miał towarzysza, o. Klemensa Dąbrowskiego i jednego brata-konwersa.

W 1923 r. zapadła decyzja fundacji w Lubiniu. Kardynał Dalbor przekazał benedyktynom ich dawny ośrodek, przy którym osiadła kilkuosobowa gromadka. Miała ona zadanie duszpasterskie w rozległej parafii, trzeba też było odbudować klasztor w sensie materialnym, pomnożyć kadry i odrodzić życie benedyktyńskie w Polsce.

Zaczynano w pomieszczeniu, które Prusacy, rozbierając budynki klasztorne w 1834 r., zachowali dla proboszcza. Dokuczała ciasnota, toteż 3 V 1928 r. opat Vykoukal z Pragi poświęcił kamień węgielny pod nowy klasztor, który zaprojektował architekt L. Weichert z Poznania. Robota, finansowana ponoć przez Ostrowskich, szła szybko; w listopadzie 1929 r. zgromadzenie mogło się przenieść do nowego budynku. Podstawę egzystencji dawała dzierżawa „domeny państwowej Lubin” — jednego z dawnych folwarków opackich.

Stopniowo gromadka wzrastała w liczbę, w 1939 r. było w Lubiniu 8 kapłanów i 8 braci, nie licząc kleryków i nowicjuszów. Przeorem był Czech, o. Linus Prochaska, którego w 1938 r. zastąpił świątobliwy o. Zygmunt Mreła. Mistrza nowicjatu, w osobie o. Wojciecha Golskiego, sprowadzono z opactwa św. Andrzeja z Zevenkerken, dokąd też wyjechali w przededniu wojny dwaj klerycy, br. Bernard Walczak i br. Paweł Nyczak. W ludzkiej pamięci zapisał się najgłębiej o. Jozafat Ostrowski, bibliotekarz i twórca „Muzeum Ziemi Kościańskiej”. Rozmiłowany w historii dzięki o. Ursmaire Berliereowi z Maredsous, uprawiał ją z powodzeniem. Zbierał materiały do dziejów Lubinia i drukował przyczynki. Wsławił się jako sfragistyk — kolekcjoner gipsowych odlewów z pieczęci. Człowiekiem wielkiego ducha był bez wątpienia o. Klemens Dąbrowski (zm. 1953). Jego cennym wkładem w odnowę były tłumaczenia Reguły (1914, 1928) i żywota św. Benedykta (1932). Fundacja lubińska wywołała życzliwe zainteresowanie.

Równolegle rozwijała się akcja, która doprowadziła do odnowy Tyńca w 1939 r. Ojciec Karol van Oost (imię chrzestne: Filip) urodził się w Brugii 6 kwietnia 1899 r. Życie zakonne podjął w opactwie św. Andrzeja w Zevenkerken. Jego przyjazd do Polski szybko zaowocował, zaczęli napływać kandydaci na przyszłą fundację; w 1931 r. było już w Zevenkerken 4 Polaków: Stanisław Sołtan, Jan Wie-rusz-Kowalski, Piotr Rostworowski i ks. Wojciech Golski. W 1936 r. funkcjonował już w Rabce „Dom św. Benedykta”, w 1939 r. przeniesiono się do Tyńca. Fundacji przewodniczył o. Karol van Oost jako przeor. Zgromadzenie tworzyli ojcowie: Jan Wierusz-Kowalski, Piotr Rostworowski, Kazimierz Ratkie-wicz, Jacek Matusewicz, Dominik Michałowski, diakon Mateusz Skibniewski oraz bracia Tadeusz Krupa i Pachomiusz Koczwara. Wspomnieć też trzeba o. Wojciecha Golskiego, który — jakkolwiek „tyniecki” — wychowywał młodzież w Lubiniu, oraz o. Stanisława Sołtana, który, ciężko chory, do Tyńca nie dotarł, a niebawem po wojnie umarł w Otwocku. Odnowa Tyńca miała w Polsce wielu przyjaciół i dobrodziejów, którzy ją poparli duchowo i materialnie. Dopomagała sława opactw belgijskich, ośrodków ruchu liturgicznego, których echa dochodziły do Polski, wreszcie dobra literatura. Miejscowy czytelnik mógł się zapoznać z duchowością benedyktyńską dzięki tłumaczeniom pism o. Kolumby Marmiona dokonanych przez ks. J. Andrasza, jezuitę, dzięki książce o ideale monastycznym o. Germana Morina w przekładzie ks. Jana Korzonkiewicza. Życzliwą benedyktynom publicystykę uprawiali ks. J. Korzonkiewicz, ks. Michał Kordel, ks. Bolesław Zychliński, s. Maria Renata Fudakowska i inni. Śmiałą książkę o benedyktynach polskich w średniowieczu napisał Pierre David.

W miesiąc po powrocie benedyktynów do Tyńca wybuchła II wojna światowa, która dla obu małych konwentów stała się ciężką próbą. Lubin stracił kolejno o. Jozafata Ostrowskiego (25 IX1939) i o. Piotra Nowackiego (21 I 1941), zabitych wśród działań wojennych; dalszych ojców zamordowali Niemcy w Dachau: o. Wojciecha Golskiego (27 I 1941), o. przeora Zygmunta Mrelę (29 VI 1942), o. Stanisława Lorkiewicza (7 VII 1942), i we Wronkach o. Leandra Kubika (14 X 1942). Innych rozproszyła groza i niedola.