Gdy odwiedzamy średniowieczne klasztory, często urzeka nas ich tajemniczość, swoisty klimat, który udziela się tuż po przekroczeniu bramy. Zastanawiamy się nad historią tego miejsca, podziwiamy bogatą architekturę, czasem przystajemy, by w ciszy pogrążyć się w myślach.
Opactwa benedyktyńskie należą do szczególnej grupy klasztorów, które nierzadko swymi korzeniami sięgają minionych wieków. Spotykając mieszkańców tych miejsc, mnichów lub mniszki, niejednokrotnie zastanawiamy się nad tym, co jest treścią ich życia? Jaka jest ich duchowość? Dlaczego przyszli akurat tutaj?
Duchowość benedyktyńska czy monastyczna, bo o niej mowa, to istny temat rzeka. Można zmieścić w nim bardzo wiele zagadnień i aspektów, jednocześnie go nie wyczerpując. Na samym początku warto nadmienić, że każda duchowość, a więc i benedyktyńska, odwołuje się do najbardziej osobistych, wewnętrznych obszarów człowieka, odkrywając przestrzeń spotkania z Bogiem.
Św. Benedykt swoim życiem i nauczaniem wytyczył pewne ścieżki, którymi następnie poszli jego uczniowie. W swojej Regule kładzie on duży nacisk na zgłębianie Słowa Bożego, liturgię, modlitwę i pracę, spajając to wszystko więzią posłuszeństwa wypływającą z miłości. Duchowość benedyktyńska jest więc mocno zakorzeniona w Piśmie Świętym: rozważanie Słowa winno towarzyszyć wszystkim czynnościom mnicha. Warto tutaj nadmienić, że samo słowo „mnich”, monachós, oznacza ‘sam’: mnichem jest ten, kto pragnie samotności, by spotkać się z Bogiem; jest ona ukierunkowana na nieustanny dialog z Chrystusem. W tradycji mniszej to zgłębianie Słowa nazywamy lectio divina.
Wypływająca z coraz głębszego zrozumienia Pisma Świętego modlitwa jest następnym ważnym aspektem duchowości benedyktyńskiej. Najrozmaitsze jej formy, jak chociażby modlitwa Jezusowa czy prosta kontemplacja w ciszy, stanowią indywidualną próbę odpowiedzi człowieka na Bożą miłość. To niegasnące pragnienie modlitwy i ciągłego przebywania z Jezusem uwydatnia się następnie w liturgii. Benedyktyni od samego początku kładli duży nacisk na sprawowanie Liturgii Godzin, zwanej potocznie brewiarzem. Modląc się Psalmami, uświęcali oni swój czas i spędzali go we wspólnocie z Panem. Godziny kanoniczne były dla nich niezmiennymi punktami, wokół których upływał cały dzień w klasztorze, a sama psalmodia pobudzała do modlitwy ze łzami i z głębi serca (RB 52,5).
W pierwszych wiekach dziejów życia monastycznego Msza święta nie była odprawiana w domach mniszych każdego dnia, lecz w niedziele, święta i we wspomnienia, zwłaszcza męczenników. Gdy pobożność Kościoła rzymskiego coraz bardziej ogniskowała się wokół tajemnicy Eucharystii, tak że zaczęto odprawiać ją każdego dnia, mnisi i mniszki również weszli w ten nurt duchowości. Szczególnym wyrazem monastycznego podejścia do liturgii sakramentów stała się chociażby działalność Ruchu Liturgicznego, działającego na przełomie XIX i XX w., do którego czołowych postaci należeli benedyktyni. Liturgię uznano za rzeczywistość, która wymaga głębokiego zrozumienia, rzeczywistego uczestnictwa i troski o zachowanie piękna tradycji. Całe życie mnicha jest włączaniem się w misterium Paschy Chrystusa. Można więc śmiało powiedzieć, że umiłowanie liturgii należy do fundamentalnych wartości monastycyzmu.
Niemal z każdej karty Reguły daje się odczytać mniszy ideał posłuszeństwa: na czele wspólnoty święty z Nursji stawia opata, o którym pisze, że wiara widzi w nim zastępcę Chrystusa (zob. RB 63,13). W wyrzekaniu się własnych zachcianek i przyjmowaniu poleceń od przełożonych mnich nie dąży do odrzucenia wolnej woli, danej mu przecież przez Boga. Chce raczej odkryć w sobie na nowo obraz Boży i pełnić Jego wolę, dlatego z wiarą praktykuje posłuszeństwo, na wzór Jezusa Chrystusa. Nie sprowadza się ono jednak tylko do relacji mnich–opat: we wspólnocie posłuszeństwo należy okazywać sobie wzajemnie, gdyż ostatecznie nie kieruje się ono ku człowiekowi, lecz ku Bogu. Benedykt pragnął, by każdy z jego uczniów przyjmował polecenia, jak gdyby sam Bóg rozkazywał, a przez to dołączył do grona tych, dla których nie ma nic droższego od Chrystusa (zob. RB 5).
Istnieje jeszcze inny, nie mniej istotny czynnik, którego pominięcie spłyciłoby próbę scharakteryzowania duchowości benedyktyńskiej, a jest nim praca. Święty Patriarcha Mnichów w swojej Regule jasno wyraził, że w klasztorach, poza sprawowaniem liturgii i modlitwą, bracia powinni zajmować się pracą. Wysiłek na rzecz wspólnoty, przeżywany w komunii braterskiej i z odniesieniem do Boga, został podniesiony do rangi cnoty, przez co monastery benedyktyńskie wywierały olbrzymi wpływ na swoje bezpośrednie środowisko. Dzięki stałości, która jako ślub składany Bogu w konkretnym klasztorze sprawia, że zakonnik jest mocno zakorzeniony w danej wspólnocie do końca życia, praca nabiera zupełnie innego wymiaru. Począwszy od budownictwa, poprzez gospodarkę rolną, na pracy intelektualnej skończywszy, mnisi stali się propagatorami rozwoju, mecenasami sztuki i znakomitymi myślicielami wielu epok. Przez całe wieki to właśnie benedyktyni, ramię w ramię ze świeckimi władcami, tworzyli nowe miasta, budowali kościoły, folwarki, szkoły i szpitale. W bardzo wielu dziedzinach nauki nieocenione zasługi należą się anonimowym zakonnikom odzianym w czarne habity. Z owoców ich pracy często korzystamy do dziś, a na aktualności nie straciła szczególna perspektywa monastycyzmu: praca musi być solidna, bo służy drugiemu i jest współpracą ze Stwórcą. Mimo iż mnisi mają śmierć nadchodzącą mieć codziennie przed oczyma (RB 4,47), a ich celem jest nieustanna modlitwa, zachowują trzeźwe spojrzenie i starają się dobrze gospodarować powierzonymi im dobrami.
Długa i bogata tradycja monastyczna, w łonie której rozwinęła się duchowość benedyktyńska, to gmach wzniesiony z żywych kamieni: ukształtowały ją praca i doświadczenie duchowe pokoleń mnichów i mniszek. Benedyktyni także dziś pragną być znakiem, że Reguła to nie martwa litera, lecz skarb domagający się odkrycia. Dlatego wciąż nie brakuje szczerze poszukujących Boga, którzy zgłaszają się do klasztorów benedyktyńskich, aby żyć w stałości, pracować i modlić się we wspólnocie braci. Czerpiąc wciąż z tego dziedzictwa, stają się oni spadkobiercami i współtwórcami duchowości, Zakonowi Świętego Benedykta zapewniającej żywotność, a im — uświęcenie, w duchu posłuszeństwa nakazom ich Ojca: Słuchaj, synu, nauk mistrza i nakłoń ku nim ucho swego serca. Napomnienia łaskawego ojca przyjmuj chętnie i wypełniaj skutecznie, abyś przez trud posłuszeństwa powrócił do Tego, od którego odszedłeś przez gnuśność nieposłuszeństwa. Do ciebie więc kieruję teraz moje słowa, kimkolwiek jesteś ty, co wyrzekasz się własnych chęci, a chcąc służyć pod rozkazami Chrystusa Pana, prawdziwego Króla, przywdziewasz potężną i świętą zbroję posłuszeństwa (RB, Prolog).